Z notatki wydawniczej :
W prezentowanej publikacji została przedstawiona geneza, struktura organizacyjna i skład osobowy aktywu Tajnej Organizacji Wojskowej oraz Konfederacji Śląskiej, a także rezultaty działalności tych organizacji, czyli akcje bojowo-terrorystyczne.
Cezurę czasową stanowią ostatnie miesiące 1919 roku do decyzji wielkich mocarstw o podziale Śląska Cieszyńskiego podjętej w lipcu 1920 roku.
Co wykracza poza tak zakreślone ramy czasowe, to podjęta przez Autora kwestia likwidacji cieszyńskiej konspiracji i prób jej odbudowania w zmienionych już warunkach.
Pracę zamykają teksty podstawowych dokumentów organizacyjnych i biogramy wyróżniających się członków Tajnej Organizacji Wojskowej i Konfederacji Śląskiej.
Autor opisuje przebieg zamachów terrorystycznych na czeskich działaczy i żandarmów.
W odniesieniu do strony przeciwnej poprzestaje na prezentacji utrwalonej w polskich przekazach, pozostawiając zadanie przedstawienia pełnego obrazu historykom czeskim - w myśl idei obustronnego wydobycia prawdy jako warunku pojednania i rozliczenia się obu narodów z ich przeszłości.
WSTĘP :
Do „białych plam" niedoszłego cieszyńskiego plebiscytu należą sprawy wojskowe i związana z tym działalność bojówek, a w ich wyniku — terror i przemoc, stosowane wobec przeciwnika. O systemie zorganizowanej przemocy w tamtym czasie niewiele wiadomo; rozwodzono się wprawdzie o ofiarach systemu, ale prawie nic nie pisano o sprawcach.
Ilekroć powraca sprawa konfliktu polsko-czeskiego po I wojnie światowej, uwypukla się jego zaciekłość i brutalny charakter, terror fizyczny, gwałty, zastraszania, internowanie i zamykanie w aresztach niewygodnych osób, wypędzanie z mieszkań i pracy. Pojawiają się nazwiska rannych i zabitych. Ofiarami byliśmy zawsze „my", Czesi czy Polacy, zależnie od narodowości piszącego, powodem — „oni".
Okres przygotowywania plebiscytu czeski historyk Jaroslav Valenta zalicza do najsmutniejszych kart w dziejach Śląska Cieszyńskiego. Wtóruje mu dosłownie Dan Gawrecki. Bo też rzeczywiście doszło wtedy do chwilowej, na szczęście, bałkanizacji ziemi nadolziańskiej. W polskiej literaturze historycznej i wspomnieniowej utrwaliły się przekazy o okrucieństwie żołnierzy czeskich podczas styczniowej interwencji zbrojnej, o dobijaniu rannych, okradaniu ich z mienia i odzieży, represjonowaniu osób cywilnych, nieznośnych warunkach w obozach jenieckich i miejscach internowania.
J. Valenta stara się umniejszyć wymowę tych przypadłości, utrzymanych, jego zdaniem, w normie działań wojennych i wyolbrzymionych przez prasę polską (burżuazyjną), czego potwierdzenia podobno nie znalazł w źródłach archiwalnych. Dan Gawrecki relatywizuje te fakty polskimi zakusami zagarnięcia całego Śląska i czeskimi przygotowaniami wojskowymi do obrony. Petr Kacir wymienia ich kilkadziesiąt w celu uzmysłowienia wpływu na dalsze stosunki polsko-czeskie, które łącznie z podziałem Śląska w 1920 roku doprowadziły do aneksji Zaolzia przez Polskę w 1938 roku.
Po ustanowieniu w lutym 1919 roku linii demarkacyjnej między walczącymi wojskami pozostała w czeskiej strefie okupacyjnej masa narodowo uświadomionej ludności polskiej, zwłaszcza robotników przemysłowych i górników. Ludność ta, oddana na pastwę czeskiej administracji, żandarmerii i wojska, nie otrzymywała znikąd wsparcia. Pozbawiona zorganizowanej samopomocy, dysponowała jedynym orężem, jakim był strajk.
Polscy przywódcy polityczni nie zadbali o to, aby gnębienie swoich ziomków za linią demarkacyjną utrwalić drukiem i obwieścić światu. Dowody do dzisiaj spoczywają w archiwach. Polskie władze wojskowe sprawami tymi początkowo na ogół się nie zajmowały. Ich troska sprowadzała się do zabezpieczenia i uszczelnienia linii demarkacyjnej, stanowiącej faktycznie linię frontu. Stale dochodziło na niej do incydentów zbrojnych, przy czym obie strony wzajemnie pomawiały się o ich wszczynanie.
Front, nawet w stanie przedłużonego rozejmu, ma to do siebie, że zawsze padają na nim zabici i ranni żołnierze, niekiedy także osoby cywilne. Nie inaczej było na Śląsku Cieszyńskim.
Tu obowiązywało prawo wojny, raz po raz ogłaszano alarmy i stany podwyższonej gotowości bojowej. Polskie dowództwo frontu z gen. Franciszkiem Latinikiem wytężało czujność przed powtórzeniem czeskiego najazdu, ale szykowało też plany odbicia utraconej ziemi, z różnych powodów niezrealizowane.
Nowy etap konfliktu otwiera przyjazd 30 stycznia 1920 roku Międzysojuszniczej Komisji Plebiscytowej i wycofanie wojsk polskich i czeskich. Alianci nie uwzględnili polskich postulatów przywrócenia Radzie Narodowej rządów według stanu z 5 listopada 1918 roku. Linię demarkacyjną utrzymali w postaci podziału administracyjnego na prefekturę czeską i polską, z tym że z terenu zagłębia węglowego wykroili odrębny okręg pod swoją bezpośrednią władzą. Czesi zachowali zmiany dokonane na swoim terenie w poprzednim okresie. Utrzymali żandarmerię, która wraz z dobrze zorganizowaną „obroną obywatelską" stała na straży ich stanu posiadania, paraliżując, jak dotychczas, swobodę ruchów ludności polskiej. Pod tym względem niewiele się zmieniło. Nastał czas bezpardonowej rywalizacji, starć zbrojnych bojówek, regularnych potyczek.
Szczupły kontyngent wojsk koalicyjnych nie był w stanie utrzymać spokoju i porządku. Kraj pogrążył się w anarchii. Polska lista „czeskich zbrodni i gwałtów", przedłożona 19 maja 1920 roku Międzysojuszniczej Komisji Plebiscytowej, zawiera wykaz 29 większych napadów i setki nazwisk ofiar. Skrupulatni Czesi w analogicznych „Nasilnostech Polaku" z tego samego czasu zgromadzili jeszcze bogatszy materiał w formie tysięcy indywidualnych protokołów. Oni i sprzyjająca im Śląska Partia Ludowa, w przeciwieństwie do Polaków, ogłaszali drukiem wykazy i opisy polskich gwałtów. Zbiór taki zawiera broszura Utrpeni lidu na Tesinsku. Prehled polskych nasilnosti na Tesinsku od ledna 1920.
Już w kwietniu 1920 roku Śląska Partia Ludowa podniosła Krzyk rozpaczy o pomoc dla ślązaków, podtytuł — Skargi i żale Śląskiej Partii Ludowej do międzynarodowej Komisji Plebiscytowej w Cieszynie w sprawie polskich aktów gwałtu i teroru. Na 64 stronach broszury udokumentowano przypadki rozprawiania się Polaków z członkami i sympatykami ruchu ślązakowskiego w polskiej strefie.
Potem Śląska Partia Ludowa przygotowała Barbarzyństwa polskie na cieszyńskim obszarze plebiscytowym. Wreszcie po decyzji podziałowej ponownie zebrała, tematycznie poklasyfikowała i na 128 stronach spisała przypadki polskiego terroru, wydając w roku 1920, faktycznie na początku 1921 roku po niemiecku Blätter zur Erinnerung.
W tym samym kierunku rejestrowania polskich okrucieństw poszedł potem jeszcze Jiri Kavulok, autor artykułu Mater Dolorosa. Utrpeni slezskeho lidu u dobe plebiscitu, zamieszczonym w wydawnictwie okolicznościowym Plebiscit 1920 (Opava 1927, s. 16-25). Nie można również pominąć sprawy Czechów internowanych w obozie w Dąbiu pod Krakowem.
Według źródła czeskiego, miało ich tam 39 zemrzeć z głodu i chorób. W dziesiątą rocznicę organizacja czeskich uchodźców nosiła się z zamiarem wzniesienia pomnika tym ofiarom. J. Valenta zna bezmiar plebiscytowych nieprawości, ale rezygnuje z ich egzemplifikacji; nie chce osądzać, kto zaczął i kto bardziej zawinił. Jego zdaniem, zgrzeszyły obie strony konfliktu, dając upust najsroższemu nacjonalistycznemu szowinizmowi. Słusznie zauważył, że sprawcy przemocy znajdowali usprawiedliwienie swojego postępowania w tym, że działali tylko w odwecie, wyrównując i mszcząc krzywdy wyrządzone przez innych, wymierzając sprawiedliwość. Przekonanie, a może tylko niegdysiejsza poprawność polityczna, kazały Valencie kłaść wynaturzenia plebiscytowe na karb sprzeczności nierozłącznie związanych z ustrojem kapitalistycznym, któremu uległa niedojrzała do rewolucyjnych przemian cieszyńska klasa robotnicza i tylko jej komunistyczna awangarda usiłowała ustrój ten obalić, aby zbudować świat wolny od narodowościowej nienawiści.
Spośród historyków polskich z podobnych pozycji na sytuację w Cieszyńskiem zapatrywał się Józef Chlebowczyk. Pomijając diagnozę wywodzoną z materializmu dialektycznego i historycznego, która — jak pokazało życie — zupełnie zawiodła, nie można już obecnie poprzestać na opisie zjawiska; wymaga ono pogłębionej analizy.
Zofia Kiedroniowa we wzmożeniu czeskich represji, w tym uwięzienia przez Czechów jej męża — inżyniera górniczego, upatrywała odwetu za polskie zamachy dynamitowe i akcje terrorystyczne.
Te polskie uznała za bezrozumne i szczerze z ich powodu ubolewała. Jak niektórzy miejscowi działacze, sądziła, że nie dokonywały ich „śląskie ręce", lecz ludzie nasłani z Warszawy.
To są sądy Kiedroniowej utrwalone po latach. Dochodziła do nich stopniowo, o czym świadczą jej wystąpienia na posiedzeniach Rady Narodowej 9 grudnia 1919 roku, 10 lutego i 28 maja 1920 roku.
Petr Kacir zajął się postawą swoich rodaków podczas najazdu zbrojnego w 1919 roku, a jednocześnie przypadkami terroru podczas przygotowań do plebiscytu. Z doniesień prasowych, źródeł archiwalnych i głównie wykazu V. Martinka wydobył pojedyncze przypadki i rzetelnie je podliczył. Na podstawie tych obliczeń stwierdził, że obie strony postępowały karygodnie, jednak przezornie nie zaproponował remisu. Już podczas prezentowania tez swojego referatu na sesji cieszyńskiej spotkał się z zarzutem odgrzebywania niezbyt świeżego materiału, przede wszystkim jednak uchylania się od odpowiedzi na pytania dotyczące sprawców zamachów terrorystycznych. Stwierdzenie, że istniał terror i padały ofiary, uznano za niewystarczające. Domagano się nazwisk organizatorów i wykonawców.
Polakowi trudno będzie przystać na propozycję Valenty równego rozłożenia win, zwłaszcza dać się namówić, aby zrezygnował ze stawiania pytania, kto rozpoczął. Można się spierać o prawa historyczne, gospodarcze czy etnograficzne do Śląska, ale styl siłowego rozwiązania kwestii cieszyńskiej narzucili jednak Czesi najazdem wojskowym w styczniu 1919 roku.
Na to ci opowiadają o konieczności przeprowadzenia swojej akcji zbrojnej, bo zawinili Polacy, którzy działali na Śląsku metodą faktów dokonanych. I tak się koło zamyka. Bez względu jednak na inne jeszcze argumenty, nie ulega wątpliwości, że ta zbrojna interwencja wycisnęła piętno na dalszym rozwoju wypadków, ustaliła pewien standard postępowania.
Należy zauważyć, że wszystkie czeskie wykazy rozpoczynają dokumentowanie polskich aktów przemocy od 1920 roku, od przyjazdu nowej komisji alianckiej. Polskie oskarżenia sięgają okresu wcześniejszego. Taki był naturalny porządek rzeczy, przyczyny i skutku. Nie znaczy to, że prześladowanie przeciwników strona polska zaczęła dopiero podczas akcji plebiscytowej. Miały miejsce i wcześniej, ale na mniejszą skalę, od aresztowania w grudniu 1918 roku Józefa Kożdonia i postawienia go przed sądem, i przez sąd uniewinnionego.
Polska propaganda, odpierając zarzut stosowania terroru wobec Czechów na swoim terytorium, zaprzeczała, jakoby w ogóle to czyniła, bo nie miała tam prawie Czechów. Ślązakowców uważała za renegatów chodzących na pasku niemieckim, a potem czeskim, i rozprawę z nimi przedstawiała jako kłótnię w rodzinie, do której Czesi nie mieli prawa się wtrącać.
Jest faktem, że czynniki polskie miały ułatwione zadanie z przytłumieniem przeciwników w swojej części administracyjnej. Czechów było tam istotnie niewielu, a ślązakowców polskie bojówki spacyfikowały — dość skutecznie — ostatecznie na początku kampanii plebiscytowej, doprowadzając do rozłamu w Śląskiej Partii Ludowej.
Stąd Krzyk rozpaczy Kożdonia, który schronił się na stronę czeską, do Polskiej Ostrawy, gdzie postawił się do usług czeskiego Komitetu Plebiscytowego.
Polacy liczebnie przeważali na Śląsku Cieszyńskim, ale przewagę tę nieumiejętnie wykorzystali. Nie zdołali do siebie przekonać ani Niemców, ani ślązakowców, nie zdołali sprowadzić konfliktu na płaszczyznę sporu tylko polsko-czeskiego. Czesi postąpili roztropniej, przygarniając pod swoje skrzydła odrzuconych, pognębionych oraz zignorowanych Niemców i kożdoniowców.
Stając się ich rzecznikami i broniąc przed Polakami, kreowali swój wizerunek nowoczesnego, otwartego i tolerancyjnego społeczeństwa europejskiego. To nie przeszkadzało im tępić i rugować Polaków w swojej strefie wpływów.
Terror i przemoc niejedno miały oblicze. Od występków kryminalnych, napadów na tle rabunkowym, morderstw z zemsty osobistej, należy jednak oddzielić te wykonywane z pobudek ideowych, narodowych czy klasowych. Nie dlatego, żeby pierwsze potępić, a dla drugich szukać usprawiedliwienia w wyższych racjach, lecz tylko porządkowo, by uchwycić skalę zjawiska i — co wydaje się nie bez znaczenia — dostrzec akceptowanie oraz stosowanie tego typu działalności przez partie polityczne czy lokalne kręgi decydenckie.
Wypreparowanie sfery politycznej z pozostałej reszty nie zawsze okazuje się możliwe. To, co na szczeblu decyzji i rozkazu rodziło się z zamysłu politycznego, mogło w wykonaniu przybrać znamiona kryminalne czy osobistego porachunku. Tu wyłania się kolejny problem, mianowicie, w jakim stopniu decydenci i rozkazodawcy, uruchamiając machinę terroru i przemocy, do końca nad nią panowali. Nie ulega wątpliwości, że maszyneria puszczona w ruch niechybnie zmierzała ku niesterowalności.
Wojsko i organy bezpieczeństwa obu stron swoje prace na Śląsku Cieszyńskim prowadziły tajnie, chroniąc je przed dostępem osób postronnych.
Wielu polskich czynnych uczestników tamtych działań po podziale zostało po czechosłowackiej stronie granicy. Należało ich chronić przed represjami, co nie do końca się udało. Czesko-ślązakowska broszura Blätter zur Erinnerung i wkrótce potem, wiosną 1921 roku, opublikowane przez miejscową prasę czeską rewelacje o polskiej konspiracji dowodziły faktycznie jej dekonspiracji.
Przyjdzie do tych rewelacji jeszcze wrócić w innym miejscu. Z polskiej strony nieprzyjemności te przemilczano.
O Blätter zur Erinnerung nie ma nawet wzmianki w urzędowych raportach wojskowych. Czesi, zdaje się, też już do nich nie wracali. Poszły więc w zapomnienie i to tak skutecznie, że niewiele śladu pozostawiły w przekazach późniejszych autorów.
Wiadomości o polskiej organizacji bojowej niemiecki autor Kurt Witt czerpał z Blätter zur Erinnerung, o czeskiej z kolei — ze wspomnień Ferdinanda Pelca. Z większym zrozumieniem odniósł się do terrorystycznych poczynań Czechów.
Czeskiej, dobrze uzbrojonej organizacji, nazywanej przez niego „Czarną Ręką", przypisuje tylko defensywny charakter. W ogóle uważa, że Czesi postępowali rozsądniej i mądrzej, choć startowali ze znacznie trudniejszej pozycji. Polakom, jego zdaniem, wiele zaszkodziły ich brutalne rozpasanie i brak dyscypliny.
Jak w wielu podobnych przypadkach, także o sporze cieszyńskim, nim głos zabrali historycy, wypowiadali się publicznie uczestnicy tamtych wydarzeń. Trudno się dziwić, że ze względu na niemożność roztrząsania niektórych faktów, czuli wyraźny dyskomfort.
Inaczej zachowywali się w wypowiedziach poufnych, inaczej w urzędowych, zwłaszcza we wnioskach odznaczeniowych.
Niektórzy i tu dochowali wierności złożonej przysiędze i o pewnych sprawach milczeli. Inni czuli się mniej skrępowani, jeszcze inni przy sposobności tworzyli legendę na swój temat.
Jaskrawe przeinaczenia daje się łatwo wykryć, gorzej z wypowiedziami pozornie powściągliwymi, które też często okazują się przesadzone lub nieprawdziwe. Trudne zadanie dla historyka.
Garść danych organizacyjnych, chaotycznie i przypadkowo zestawionych, wraz z nazwiskami kilkudziesięciu czołowych i mniej wybijających się członków konspiracji, rzuca zbiorowa praca Zaolzie jest nasze, która ukazała się tuż po euforii 1938 roku.
Tajnej Organizacji Wojskowej nadaje się tu znamiona spontanicznie wyłonionego tworu, przesuwając — mimochodem za Czechami i kożdoniowcami — jego początki na czas wojny styczniowej 1919 roku.
Książka wyszła pod redakcją Stanisława Wolickiego, skrywającego się pod pseudonimem Rusin.
Na wymowie całości, prócz ogólnej sytuacji, zaważyła sytuacja osobista, w jakiej znalazł się redaktor. Patriotyczną nadgorliwością starał się dowieść swojej prawomyślności. Prezentując swego czasu polskie działania wywiadowcze i dywersyjne na Śląsku Cieszyńskim, zaledwie napomknąłem o istnieniu Tajnej Organizacji Wojskowej, poświęcając więcej miejsca tylko zamachowi na czeskich członków komisji delimitacyjnej na Czantorii. Uczyniłem tak pod wpływem lektury pamiętników Klemensa Matusiaka. Dopiero późniejsza kwerenda w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie Rembertowie naprowadziła mnie na ślad polskiej konspiracji z okresu plebiscytu.
Wcześniej materiałami tymi zainteresował się Krzysztof Szelong, ale poprzestał na dwóch skromnych wypowiedziach. W pierwszej, krótkim komunikacie, na postawione w tytule pytanie, czy na Zaolziu już po decyzji podziałowej przygotowywano z polskiej strony powstanie, wypadnie dzisiaj dopowiedzieć, że — owszem — rozważano taką ewentualność, ale prędko się z niej wycofano. Druga wypowiedź dotyczy ram organizacyjnych polskiej akcji plebiscytowej, gdzie nie sposób było pominąć udziału wojska, zwłaszcza Oddziału II Sztabu Ministerstwa Spraw Wojskowych i powołanej z jego inspiracji tajnej organizacji.
Prezentowana tu praca przedstawia genezę, strukturę organizacyjną i skład osobowy, zwłaszcza kierowniczego aktywu, Tajnej Organizacji Wojskowej oraz jej przybudówki — Konfederacji Śląskiej.
Osobny rozdział został poświęcony rezultatom działalności obu tych organizacji, akcjom bojowo-terrorystycznym.
Cezurę czasową stanowią zasadniczo ostatnie miesiące 1919 roku do decyzji wielkich mocarstw o podziale Śląska Cieszyńskiego z 28 lipca 1920 roku. Wykraczając poza te ramy czasowe, w pracy zająłem się kwestią likwidacji cieszyńskiej konspiracji i próbami jej odbudowania w zmienionych już warunkach.
Zamykają ją teksty podstawowych dokumentów organizacyjnych i krótkie biogramy wyróżniających się członków TOW i KŚ.
Co się tyczy czeskich „działań specjalnych" podczas niedoszłego plebiscytu cieszyńskiego, ograniczyłem się do zaprezentowania wiadomości na ten temat posiadanych przez polskie czynniki wojskowe.
Z rozmysłem pominąłem wiedzę mieszczącą się zapewne dzisiaj w archiwach Pragi i Opawy.
Nie chciałem wyręczać kolegów — historyków czeskich. Wydawało mi się, że sami powinni uporać się z tą sprawą.
Praca nie pretenduje do miana całościowego ujęcia sytuacji na Śląsku Cieszyńskim w okresie plebiscytowym, nie wyczerpuje opisu też wszystkich działań polskich władz wojskowych, ograniczając się do prezentacji zaledwie jednego z aspektów ich aktywności: konspiracji bojówkowej w wykonaniu Tajnej Organizacji Wojskowej i Konfederacji Śląskiej. Poza tymi „działaniami specjalnymi" nie byłem w stanie ani ustosunkować się do wszystkich aktów terroru osobistego i przemocy, przypisywanych polskiej stronie, ani „rozliczyć się" z nich do końca.
Podstawowe materiały źródłowe do tak ujętego tematu znajdują się w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie, zwłaszcza w zespole Oddziału II Sztabu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Jeszcze w okresie międzywojennym kapitan rezerwy Stanisław Baczyński, uczestnik ówczesnych wydarzeń, kierownik Wydziału Śląska Cieszyńskiego, Spiszu i Orawy, wchodzącego w skład Sekcji Plebiscytowej Oddziału II Ministerstwa Spraw Wojskowych, podjął się przygotowania na zlecenie Wojskowego Biura Historycznego kilku opracowań historycznych, dotyczących działań wymienionego Ministerstwa na terenach plebiscytowych oraz odrębnie polskiej polityki zagranicznej w odniesieniu do Czechosłowacji.
Tak powstał m.in. tekst „Organizacja sztabu dla akcji wojskowej na terenach plebiscytowych Śląska Cieszyńskiego, Spisza i Orawy, Śląska Górnego, Warmii i Mazur", a z tego część zatytułowana „Śląsk, Cieszyński (Tajne organizacje wojskowe)".
Bez wątpienia, spod ręki Baczyńskiego wyszło obszerne sprawozdanie z końca maja 1920 roku, a więc jeszcze z czasu trwania akcji. Nosi ono nagłówek „Praca plebiscytowa Oddziału II MSWojsk. na terenach Śląska Cieszyńskiego, Spiża i Orawy" (por. Teksty źródłowe, dok. nr 28).
Tytuł tego elaboratu jest nieco za szeroki. Całość odnosi się tylko do Śląska Cieszyńskiego.
Do opracowań pisanych na zlecenie Wojskowego Biura Historycznego dołączył Baczyński w formie aneksów odpisy licznych dokumentów archiwalnych, po II wojnie światowej uważanych za jedyne z powodu niezachowania oryginałów.
Udostępnienie w ostatnich latach akt służb wywiadowczych Wojska Polskiego wskazuje na to, że oryginały w większości jednak się zachowały. Opracowania wraz z odpisami dokumentów tworzą w CAW osobną kolekcję pod nazwą Teki Baczyńskiego. Materiały te, poza artykułem odnoszącym się do Górnego Śląska, nie zostały dotychczas opublikowane.
Większość odpisanych przez Baczyńskiego dokumentów pochodzi z zespołu Oddział II Ministerstwa Spraw Wojskowych. Tam niekiedy można się natknąć na dokumenty, których Baczyński nie uwzględnił. Poza tym odpryski spraw mieszczą się w innych zespołach, zwłaszcza w Oddziale II Naczelnego Dowództwa Wojsk Polskich (Sztabu Generalnego), Oddziale II Frontu śląskiego i późniejszego Oddziału II Sztabu Generalnego (Głównego).
Nie zachowała się w formie macierzystego zespołu spuścizna aktowa Tajnej Organizacji Wojskowej i Konfederacji Śląskiej.
Uległa ona pewnemu uszczupleniu jeszcze podczas istnienia obu organizacji.
W drugiej połowie czerwca 1920 roku ppor. Bolesław Piątek, zagrożony rewizją ze strony władzy alianckiej, w swoim cieszyńskim mieszkaniu polecił spalić posiadane dokumenty organizacyjne.
To, co pozostało w Oddziale II MSWojsk. i z czego korzystał Baczyński, pochodzi z materiałów jednostki nadrzędnej, kierującej cieszyńską konspiracją, i z materiałów władz współdziałających.
Dawniejsi i nowsi autorzy piszący o konflikcie polsko-czeskim mieli i mają trudności z zachowaniem bezstronności w ocenie faktów.
Z polskiej strony Marek Kazimierz Kamiński, autor wydanej w ostatnich latach obszernej, zawierającej bogatą i wszechstronną dokumentację monografii, uważa swojego czeskiego poprzednika, Jaroslava Valentę, za eksponenta praskiego MSZ. O Kamińskim można to samo powiedzieć a rebours. Za naczelną tezę, wyczytaną z czeskich źródeł archiwalnych, uczynił złą wolę władz Republiki Czechosłowackiej. Kryterium złej czy dobrej woli, jak — nie przymierzając — moralności, okazuje się mało przydatne w ocenie dokonań politycznych, zwłaszcza w przypadkach, kiedy wyraźnie zawiesza się ją na kołku, stawiając przede wszystkim na skuteczność działania.
Z tą ostatnią strona polska nie najlepiej sobie radziła. Polityka jest zawsze wypadkową priorytetów, możliwości i wyborów. Państwo polskie, w przeciwieństwie do Czechosłowacji, nie uczyniło ze Śląska Cieszyńskiego swojego naczelnego wyzwania albo - ostrożniej ważąc słowa - musiało uznać tylko za jeden ze swoich celów.
Na nieskuteczności polskiej polityki w odniesieniu do Śląska Cieszyńskiego zaważyło przede wszystkim uwikłanie w wojnę na Kresach Wschodnich i aspiracje rewindykacyjne w odniesieniu do Górnego Śląska.
Druga sfera sprowadza się do nie najlepszego rozegrania przez Polskę partii cieszyńskiej, niewykorzystania wszystkich możliwości i popełnienia błędów w tym zakresie. Do nich należy zła organizacja pracy i scedowanie odpowiedzialności na lokalne, dalekie od jednomyślności czynniki partyjne. Objawiło się to niewyraźnym rozgraniczeniem kompetencji, spowolnieniem działań w wyniku stałej potrzeby uzgodnień i w końcu wzajemnym oskarżaniem się za niepowodzenia.
Na ten aspekt zwraca uwagę Norman Davies, dając przykład, że obiektywny osąd sprawy cieszyńskiej jest jednak możliwy do osiągnięcia i wcale nie przez uchylanie się od krytyki, ale przez krytykę sprawiedliwą także własnych poczynań.
Artykuł Daviesa umknął uwadze M.K. Kamińskiego.
Jak rozbieżne pozostają punkty widzenia, świadczą wypowiedzi historyków na łamach czasopisma „Tesinsko" z okazji osiemdziesiątej rocznicy decyzji podziałowej. Profesor Valenta z właściwym sobie temperamentem polemicznym rozprawia się tam z legendami i mitami, ale tylko polskiej historiografii, bez oznak odchodzenia od własnych prawd ostatecznych; Krzysztof Szelong ubolewa nad klęską szlachetnej idei samostanowienia narodów; Mecislav Borak na przykładzie krytycznie recenzowanej książki Lubomira Kubika uważa, że sprawa cieszyńska nadal pozostaje wyzwaniem dla historyków. Trudno się z tym nie zgodzić.
SPIS TREŚCI :
Wykaz skrótów
Wstęp
Rozdział I
Geneza i tło polityczno-wojskowe
Rozdział II
Struktura organizacyjna, dowódcy i członkowie Tajnej Organizacji Wojskowej
Rozdział III
Konfederacja Śląska
Rozdział IV
Akcje bojowo-terrorystyczne
Rozdział V
Czeska organizacja bojowa w świetle przekazów polskich
Rozdział VI
W cieniu decyzji z 28 lipca 1920 roku
Teksty źródłowe
Biogramy członków TOW i KŚ (w wyborze)
Wykaz źródeł i literatury
Indeks osób
Resume
Zusammenfassung